Trenuję: BRAK
Wiek: 49 Dołączył: 16 Kwi 2005 Posty: 57 Skąd: Warszawa
Wysłany: 7 Czerwiec 2005 nie potrafię się bić... :(
mam problem... nie potrafię walczyć... co z tego, że 4 lata chodziłem na karate, codziennie ładuje ciężarami, ćwiczę nunczakiem... skoro jak przychodzi co do czego to daje dupy
Dzisiaj wystartował do mnie koleś o głowę niższy, którego biceps był wielkości mojego nadgarstka... ale co z tego... dostałem hita w twarz i jedyne co zrobiłem to puściłem się pełnym pędem w przeciwnym kierunku między uliczkami... (na szczęście dobrze biegam) a miałem w torbie nuna... jestem do dupy... co zrobić aby się przełamać...?
1. Zapisać się na kravkę.
2. Pisać sensowne tytuły!!!
Nun w plecaku nic Ci nie pomoże, jeśli nie masz klikuletniego doświadczenia (zwłaszcza w treningu uderzania). Prędzej sam byś się pobił (poważnie). Kiedyś na forum napisałeś coś takiego (mniej więcej): "noszę nun w plecaku i czuję się pewniej". Miałem Ci odpisać (ale zrezygnowałem, bo myślałem, że zignorujesz...), że to tylko na Twoją niekorzyść, bo po pierwsze nie zdążysz wyjąć a po drugie, jeśli się nosi broń, to trzeba umieć jej perfekcyjnie używać (z naciskiem na słowo "perfekcjnie") i wiele innych aspektów - szczegóły na combat.xt.pl.
Pozdrawiam i życzę twardości ducha. No i nie zakończyło się tragicznie, dałeś nogę i jesteś w jednym kawałku. Napisz na prv gdzie się to zdarzyło...
ja mam chyba podobny problem z tego co pamietam z podstawowki
no ale obecnie stosuje inna taktyke - nie stosuje przemocy - nawet gdy przytrafi mi sie cos niemilego to staram sie zalagodzic sytuacje, porozmawiac itd. Czasami skutkuje jakas plydka rozmowa ... a skad jest ... a mam tam znajomego....
Na moj region zamieszkania to mi wystarcza :) cisza i spokoj choc czasem jakies niespodzianki sie przytrafiaja ale ja omijam wszelkie zgromadzenia debili wiec na razie jestem caly
Nie jestem dobry w te klocki (psychologia mam na myśli :)), ale zgadzam się z Fishem. Jeżeli czujesz się niepewnie posparuj na sekcji: najpierw delikatnie, żeby nie bać się zebrać po dziobie, potem ostrzej.
I faktycznie nie noś nuna, jak nie bardzo potrafisz się nim posłużyć: możesz tylko niepotrzebnie podnieść ciśnienie napastnikowi, który zeskaluje przemoc i summa summaru wszystko skończy się gorzej niż mogłoby.
Trenuję: sztuki walki
Wiek: 34 Dołączył: 09 Lut 2005 Posty: 381 Skąd: by tu wziąść kawuche
Wysłany: 8 Czerwiec 2005
JA nie mam takich problemów. Często na sekcji dostajemy tą "zbroje" od kędo i pozwala się nawalać. Nawet sam nas uczy kilku sztuczek (kombosy mam na myśli) Pamiętam jak w drugiej klasie biłemn się kilka krotnie (chyba 5) z gościem z 4. Taki wpieprz dostał żę się popłakał. Raz przyprowadził kolegów by mu pomogli a ci go wyśmiali i nie pomogli mu znowu wpieprz dostał a tamci mieli z nie go beke że dostał od 2 klasisty.
"JA nie mam takich problemów. Często na sekcji dostajemy tą "zbroje" od kędo i pozwala się nawalać. Nawet sam nas uczy kilku sztuczek (kombosy mam na myśli) Pamiętam jak w drugiej klasie biłemn się kilka krotnie (chyba 5) z gościem z 4. Taki wpieprz dostał żę się popłakał. Raz przyprowadził kolegów by mu pomogli a ci go wyśmiali i nie pomogli mu znowu wpieprz dostał a tamci mieli z nie go beke że dostał od 2 klasisty. "
kendo mówisz?? i walczycie tam shinaiami?? I zborja?? Na battodo walczę bokken na bokken bez zabespieczeń... oO Zazdroszczę ci...
Kegriz mieszkasz na bemowie, mogę się z tobą posparować O ile nie jesteś o 10 lat odemnie starszy i o głowy wyzszy
I na jakie karate chodziłeś?? hmmm Bemowo, wiem, że tu była sekcja Oyama w sz.p 341 (chodziłem tam) a inne... no jak chodziłeś na Oyama to co ja to walczyć nie będziesz za dobrze Przynajmniej, jeżeli chodziłeś do młodzieżówki.
Koszykówka/Sporty walki... wybór należał do ciebie, nie winimy cie i ty się nie wiń. Powinieneś uprzedzić atak, ale dałeś się zaskoczyć.
Co do walk z niższymi i przęłamywAnia się.
Mnie też jeden frajer pobił w zeszłym roku. Dałem się zaskoczyć, bo myślałem, że zacznie od pogadanki i będę miał czas przygotować się. Zdołałem tylko dojść do miejsca pełnego ludzi. Tam wyprzedził mnie, dał mi 4 razy w twarz i uciekł przepędzony przez ludzi. Byłem z trzema kolegami, a oni poszli dalej... Gość może starszy, ale mojego wzrostu i dużo głupszy... jak mogłem się dać załatwić
Inne sytułacje to bardziej szkolne. Z roku na rok widzę coraz większe schamienie walk. Kiedyś były uczciwe solówki nawet w szkole a teraz jak nie koledzy, to bicie leżącego. Na początku tego roku jakiś gość zaczął mnie kopać (niższy, ale przypakowany trochę). Jak zacząłem wstawać złapał mnie i zaczał dusić, dodatkowo okładając o twarzy. Cud, że walkę zremisowałem bez większego szwanku... a adrenALINa przydała się na biologi, na zaliczeniu semestru . W podstawówce bił mnie gość niższy, całkiem silny. Dużo ćwiczyłem i go pokonałem. Podobnie było z moim kolegą/wrogiem/przyjecielem (różnie między nami było). W pewnym momencie kontakty miedzy nim a mną były strasznie napięte. Bawił się z kolegami w znęcanie się nademną. Postawiłem się w końcu, odrzuciłem strach i o zgrozo, mimo iż byłem bardziej poobijany niż on, zdołałem zapewnić sobie spokuj na długie dwa lata. (Przy okazji, dowiedziałem się jak krzywo obcięty paznokieć może pomóc w walce ^^). Dwa lata później , po cieżkich treningach walczyłem z nim całkiem nie źle (dla jasności-to był taki "boss" w mojej klasie. Zabawiał się w gnębienie innych. Był tak pewny siebie, że postanowił mnie wykończyć samymi kopniakami. Otrzymałem z 15 kopniaków 3 przyjąłem na siebie, reszte zblokowałem, nie ponosząc RZADNYCH obrażeń. Kolejny kopniak jaki chciał zadać nie trafił w celu. Wyminąłem go, i mocnym uderzeniem przewróciłem na ziemię. Tak trening i przełamanie psychiczne sprawiło, że rozwaliłem gościa którego się bałem jednym ciosem. Teraz brak mi tej pewności siebie. W szkole gnoją mnie jak chcę, jestem bardzo nisko w drabinie społecznej tego piekła... eh ile bym dał za podobną sytułację dziś.
A i pamiętaj Kegriz- jak w weekendy lub w wakacje zobaczysz koło lotniska dwch dziwaków nawalających się japońską bronią białą podejdź bez obaw- zapewne będę to ja
Trenuję: sztuki walki
Wiek: 34 Dołączył: 09 Lut 2005 Posty: 381 Skąd: by tu wziąść kawuche
Wysłany: 9 Czerwiec 2005
romanz2 napisał/a:
kendo mówisz?? i walczycie tam shinaiami?? I zborja?? Na battodo walczę bokken na bokken bez zabespieczeń... oO Zazdroszczę ci...
Wiesz shinaiami to nie walczymy narazie walczyłem bokkeny, kama oraz kodachi. A tu także zamiast "hełmu" mamy ten kask co w boksie używają na treningach i na gołe pięści się nawalamy czadzik
Coz w poprzedniej szkole byłem ze tak powiem nie zauwazalny - nikt do mnie nic nie mial ale tez malo znajomych teraz w LO jest calkiem inaczej - praktycznie znam 1/3 ludzi [na 1100 okolo ;)] wiec nie mam takich problemow jak Romanz2
a co do wlasciwego tematu : są 3 wyjscia
1)posparuj sie z kims i nie tak ze ios dotyka tylko dosyc mocno strzelasz
2)coz mozesz nic nie robic i liczyc na nogi to tez jest jakies wyjscie
ogolnie to jesli komus przywalisz w morde to bariera zniknie [tak bylo u mnie i u znajomych - czy to na sparach czy na ulicy]
jest tez 3 sposob jesli 1/2 Ci nie odpowiadaja ale odrazu zaznaczam ze to jest ostatecznosc i uwazam to za chamstwo [ale z drugiej strony Makiawelizm - cel uświęca środki]
a wiec pojdz z kolegą na jakas inna dzielnice [czym dalej tym lepiej od domu] i dorwijcie jakiegos single'a i troche go pobij [brutalne, chamskie ale chyba i skuteczne] jeden koles u nas na Thai'u nie mogl uderzyc nikogo w pysk [po prostu nie mogl mial taką blokade o_O] zrobil wlasnie [tylko raz kogos strzelil ale wystarczylo aby sie przelamac] i o dziwo na sparingach juz bil normalnie
tylko błagam niech nikt nie mówi o honorze na ulicy ;)
a wiec pojdz z kolegą na jakas inna dzielnice [czym dalej tym lepiej od domu] i dorwijcie jakiegos single'a i troche go pobij
To jest zwykły bandytyzm i nie jest to żaden sposób. Panowie bez takich NTF
A wyobraź sobie, że ktoś by Ciebie tak "trochę" pobił albo co gorsza Twoich bliskich, to chyba lepiej przemawia do wyobraźni. A nuż ktoś Cię posłucha
Coz w poprzedniej szkole byłem ze tak powiem nie zauwazalny - nikt do mnie nic nie mial ale tez malo znajomych teraz w LO jest calkiem inaczej - praktycznie znam 1/3 ludzi [na 1100 okolo ;)] wiec nie mam takich problemow jak Romanz2
E tam ja mam problemy z 3 powodów:
1. Nie jestem ziomem czy innym skejtem
2. Mam nadwagę (mniejsza z tym)
3. Bardzo Nie lubi mnie pewna osoba postawiona w tej całej łobuzerskiej gromadzie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach