dzieci z 5 kalsy (jak mi powiedziały-3 dziewczynki i chłopak) podeszły blisko mnie, przeszkadzały mi , zagadywały... wkońcu się ich pozbyłem po 15 min. A z rozmowy z nimi dowiedziałem się, że moja exwychowawczyni również w kolejnym pokoleniu uczniów nie jest zbyt popularna :)
Ostatnio jak ćwiczyłem jakaś dziewczyna poprosiła mnie o pomoc w złapaniu psa xP Widać nikogo nie obchodzi to, że się komuś przeszkadza, byleby sobie pomóc. No a ja oczywiście złapałem jej tego psa.
Wczoraj miałem nieprzyjemność spotkać wyjątkowo upierdliwą babę. Stała ze swoim psem 5 m odemnie, bawiła się z nim, hałasowała. Jakby nie mogła odejść dalej.
Wrażenie strachu wywołuję u moich wrogów gdy mam przy sobie broń. Raz, gdy ćwiczyłem, pewne wrogie mi osoby przeszły nie tylko bez rzucenia obelgi, ale i bez wymówienia czegokolwiek :) Innym razem, gdy po nie udanym treningu przeszedłem się po osiedlu z 2m kijem na plecach reakcją było odsunięcie się na drugi kraniec drogi.
Gdy wracałem dziś wściekły po tym, jak po raz drugi uszkodziłem kusarigame, trzymałem cały czas ją w ręku. Facet jadący samochodem patrzył się ciągle w lusterko , czy nie zniszczę mu samochodu
Trenuję: Aikido
Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 50 Skąd: z Europy
Wysłany: 13 Czerwiec 2007
Ja z reguły ćwicze u siebie na ogrodzie, więc rzadko ktoś mnie widzi z bronią. Jeszcze się jakieś dresy przyczepią a szkoda czasu, żeby ich przeganiać albo nerwów, żeby wytrzymać.
Mimo to raz zdarzyło mi się przejść przez dwa osiedla (spory kawałek) z bokkenem i jo w ręku. Parę osób w ogóle nie zwróciło na to uwagi i kilku dziwnie zerkało. Na dodatek bokkenem jest owinięty srebrną taśmą więc z daleka wygląda jak prawdziwa katana.
Innym razem walczyłem na wsi z moim "ojczymem" bokkenem i jo. Trening nie był zbyt mocny ale drewno wydawało piękne dźwięki, niemal tak jak te ojczyma. W pewnym czasie przy atakach zaczął krzyczeć jak samuraj a tak się składało, że ludzie z kościoła wracali... Ale się głupkowato gapili. ^^
chmm, zdarzyly sie nam klubowe treningi w terenie (min park AWF) i reakcja prawie zawsze jest taka sama: ludzie przystaja na chwile, pogapia sie i ida w swoja strone, czasem sie zdarzy ze jakis półidiota zacznie wydawac z siebie dzwieki rodem z japonskich kreskowek ale w chwili kiedy ktokolwiek z naszj grupy zaczyna isc w strone takiego debilka zazwyczaj ten ucieka
treningi w gorach z bronia tez nam sie zdarzaly, (ostatnio na szczycie Chełma) reakcja jest taka sama zarowno autochtoni jak i turysci pogapia sie chwile i ida sobie
bardzo rzadko, naprawde bardzo rzadko zdarza sie ktos kto wykaze chociaz ciut wiecej zainteresowania i np zapyta co cwiczymy, jaki klub itd
w lesie Wolskim sie nam trafil raz gostek co wraz z dzieckiem sie chowal za krzaczkami i wgapial sie w nas chyba z pol godziny - smieszny facet
o! a raz nam sie trafila fajna sytuacja, kiedy cwiczylismy z bokkenami podeszla do nas grupka mlodych ludzi i chcieli sobie pocwiczyc z nami - okazalo sie ze to bylo jakies bractwo rycerskie - bardzo fajni ludzie
natomiast teraz jak cwicze sobie w tomaszowskich lasach z naginata to raczj wybieram mejsce z dala od sciezek
a co do psa - raz mi sie trafil upierdliwiec ktory do mnie wystartowal - nie ma sie specjalnie czym chwalic ale po strzale bokkenem oddalil sie pospiesznie...
_________________ spieszmy kochać ministrów - tak szybko odchodzą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach