Trenuję: Aikido
Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 50 Skąd: z Europy
Wysłany: 31 Maj 2007
Po za ćwiczeniem naszego ciała da się też ćwiczyć techniki. Ba, nawet idzie się ich samemu nauczyć, trzeba tylko chcieć i ewentualnie mieć z kim ćwiczyć technikę. Jak ktoś jest zdolny to nawet swoją wymyśli...
Bo niby jak większość osób uczy sie machania nunem? Ano, oglądają filmiki na internecie i starają się powtórzyć to co tam jest prezentowane. Jedyne czym taki trening różni się od treningu z trenerem to właśnie brak trenera, który nas poprawi, zachęci i wskaże błędy. Fakt, przez tako sposób nauki można nabyć ciężkich nawyków, których ciężko sie oduczyć ale cóż... (Wiem, trochę przesadziłem z tym zupełnym brakiem różnic ale wiecie o co mi chodziło)
W kwestii tzw. złych nawyków:
Wszystko na tym świecie jest względne... jakże często się zdarza, ze trenując w jakimś klubie nagle trafiamy do innego i okazuje się, że wiele technik wykonywanych jest inaczej. Inne nawyki. Trenowałeś z instruktorem,mistrzem, trafiasz na innego mistrza, uczy inaczej. Kto miał rację?
Sprawa jest nierozwiązywalna. Trudno dokopać się do korzeni i znaleźć tę jedną jedyną poprawną technikę... Nasz świat opiera się na ewolucji, (wbrew niektórym polskim politykom i deputowanym UE) także techniki ewoluują. Często te tzw. złe nawyki, których nabierasz podczas treningów, są dla Ciebie najefektywniejsze. Jeśli twórczo docierasz do rozwiązania techniki, to niekoniecznie jest to zły nawyk... Może być niezgodny z kanonem danej szkoły, lecz niekoniecznie zły. Bo pojęcie niepoprawności techniki również bywa względne.
A przy okazji wykorzenianie złych nawyków to też rozwój ;)
Trenuję: Aikido
Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 50 Skąd: z Europy
Wysłany: 31 Maj 2007
Może i tak, ale często błędy, które popełniamy nie są pożyteczne. Kilkaset lat temu nasze życie mogło by się przez to szybko skończyć. Po za tym, są różnice między wykonywaniem techniki w inny sposób niż wykonywaniem jej źle. Na dodatek często musimy robić coś tak jak jest nam to pokazywane. Może być tak, że przez to, iż robimy technikę swoim sposobem nie zdamy egzaminu na stopień. Dlatego lepiej złych nawyków się oduczać niż nie zwracać na nie uwagi. Pamiętać, że mówiłem o ZŁYCH nawykach. Chociaż, jeśli chodzi o konkretne techniki lepiej nawyków żadnych nie mieć...
Nie ma źle wykonanych uderzeń, są tylko wykonane nieadekwatnie ;)
Oczywiście, że są rzeczy, które przez zły sposób wykonania doprowadzić mogą do śmierci lub kalectwa nawet i dziś. Faktycznie trzeba być ostrożnym.
Ale taki przykład. Chłopak wychowany na wsi, nigdy nie ćwiczył żadnej sztuki walki, ale zaprawiony był w walkach dyskotekowych, kiedy przyszedł do mnie na trening (jest to mój kolega) źle zwijał pięść, źle wykonywał przewroty, nieprawidłowo pracował nogami przy poruszaniu się... i jeszcze wiele innych złych rzeczy. Ale wykonując te swoje błędy, często potrafił zaskoczyć w czasie sparringu prawidłowo wykonujących techniki facetów.
Można to nazwać innym stylem, naturalnym talentem... można też doszukiwać się w chłopakach lekceważenia wobec nowego... No fakt, ze jego złe nawyki może po prostu były inne.
Czy jego nawyki były złe, czy techniki jego przeciwników nieadekwatne? Jak mawiał Bruce Lee istotą najlepszego stylu jest brak stylu i adaptacja do warunków. :)
Wszystko jest względne i relatywne wobec czegoś
Trenuję: Aikido
Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 50 Skąd: z Europy
Wysłany: 31 Maj 2007
Mi się wydaje, że ta jego skuteczność wynika z doświadczeń walk w remizach. xD
Co innego gdy nie potrafimy czegoś porządnie (jednak czasem nam się udaje) a gdy udajemy cepa by uzyskać przewagę. Jeśli by takie złe nawyki nie wpływały na skuteczność walki to czemu w KAŻDEJ sekcji stara się je wyelimonować? Jak ktoś ma duże doświadczenie w walkach i z reguły wygrywa to ma często gdzieś technikę bo ona nie ma dla niego znaczenia. Prawda jest taka, że jeśli bym się włóczył po mieście i dyskotekach (bleee...) przez miesiąc i tłukł z każdym nabierając doświadczenia to był bym lepszy niż po roku aikido ( bo w sumie rok aikido to nic xD).
Bruce Lee i ten chiński mistrz mieli raczej na myśli dostosowanie się do własnego, skutecznego stylu, i nie zwracania uwagi na pierdoły na, które może zważać przeciwnik. Nie wydaje mi się, żeby Bruce Lee przychylnym okiem patrzył na kogoś kto nie umie dobrze zacisnąć pięści albo zrobić zwykłego przewrotu do przodu. (jak by co to odeszliśmy trochę od tematu)
Ostatnio zmieniony przez Zarun 31 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
Mi się wydaje, że ta jego skuteczność wynika z doświadczeń walk w remizach. xD
Oczywiście :)) To był właśnie jego trening domowy
I jasne jest, że pokazałem mu jak to się robi u nas i wyjaśniłem, dlaczego uważamy, że tak jest lepiej. Ale chodzi o to, że przy okazji od niego się sporo nauczyłem. Mimo, że wiele rzeczy robił inaczej, okazało się, że nie znaczyło to źle.
Oczywiście jestem jak najbardziej za tym, żeby trenować pod opieką instruktora, ale też nie piętnuję tzw. złych nawyków, bo jak już wspomniałem niekoniecznie są złe w dosłownym znaczeniu.
Ale każdy ma prawo do własnego zdania. :)
I w ten sposób zakończyła się nasza rozmowa na temat mistrza walk w remizach i dyskotetach. Kto wie, może kiedyś będzie mistrzem MMA
Tego nie wiem. Już od dawna nie praktykuje walk wioskowych gangów :) Za to zafascynowany jest samą filozofią ruchu i pięknem sztuki. Zmiękł na stare lata zwyczajnie :)
Nie mogę się z tym zgodzić.
Podążanie wytyczoną sobie drogą nie musi mieć absolutnie związku z ambicją. Wytrwałość może może być zwyczajnie wynikiem miłości do tego co robisz a nie chęcią osiągnięcia sukcesu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach